środa, 11 września 2013

2# Recenzja: S.J. Watson - Zanim zasnę

Pytałyście mnie pod "Grą o Tron", czy lepiej jest najpierw obejrzeć serial, czy przeczytać książki. Osobiście zaczęłam od serialu i wcale na tym źle nie wyszłam. Mimo iż wiedziałam, co się będzie działo, książkę czytało mi się bardzo dobrze i wcale się nie nudziłam.
Myślę, że to chyba nie ma znaczenia w tym wypadku, od czego się zacznie, bo obie formy są świetne i szczerze polecam :)
Na dzisiaj jednak, żeby troszkę odpocząć od pana Martina (mam jeszcze w zapasie recenzje dwóch kolejnych tomów "Pieśni Lodu i Ognia"), przedstawiam Wam powieść nieco z innej beczki.





Tytuł: Zanim zasnę
Tytuł oryginalny: Before I Go To Sleep
Autor: S.J. Watson
Liczba stron: 408
Wydawnictwo: Sonia Draga






 



 

 Nie ma "wczoraj" ani nie ma "jutro". Jest tylko krótkie "dzisiaj"




Co zrobiłbyś, Drogi Czytelniku, gdybyś pewnego dnia obudził się w obcym miejscu, a obok ciebie spała zupełnie obca osoba? Gdyby nie istniało dla Ciebie żadne wczoraj? Gdybyś każdy dzień musiał przeżywać od nowa, przypominając sobie kim jesteś i co straciłeś? Czy dałbyś radę codziennie od nowa i od nowa przeżywać ból doznanej dawno temu utraty?

Christine Lucas przeżywa to piekło codziennie. Budzi się obok obcego mężczyzny, który twierdzi, że jest jej mężem. W łazience wiszą ich wspólne zdjęcia, a z lustra spogląda na nią obca twarz. Każdego dnia od nowa musi dowiadywać się, kim jest i co robiła przez te wszystkie lata, których nie pamięta, a które jakby przepłynęły jej przez palce. Czasem przypomina sobie pewne fragmenty przeszłości, najczęściej jednak są to przebłyski dzieciństwa. Każdego dnia uświadamia sobie, że gdy tylko zaśnie, wszystko, czego się dowiedziała i co sobie przypomniała, odpłynie, jakby nigdy się nie wydarzyło.
Sytuacja ta trwa do momentu, gdy w życiu kobiety pojawia się młody lekarz – doktor Nash. Jest on zaintrygowany jej wyjątkowym przypadkiem amnezji, jednak oprócz naukowej ciekawości, kieruje nim również chęć pomocy. Ponieważ Ben, mąż Christine, kategorycznie odmawia zgody na leczenie, doktor Nash zaczyna spotykać się z kobietą potajemnie. Namawia ją również na prowadzenie w tajemnicy przed Benem dziennika, który pozwoli jej uporządkować wspomnienia i da im pewien fundament. Codziennie dzwoni do Christine, informując ją, gdzie ukryła skoroszyt.

Dzięki zapisywaniu wydarzeń każdego dnia, swoich uczuć, emocji, przebłysków wspomnień Christine coraz więcej dowiaduje się o swojej przeszłości. I czuje się coraz bardziej niepewna.
Codzienne relacje Bena z jej życia nie są zgodne z prawdą. Kobieta odkrywa, że mąż w wielu kwestiach ją okłamuje i zataja wiele rzeczy. Robi to dla jej dobra czy może sam również ma coś do ukrycia? Dlaczego twierdzi, że ich syn umarł, skoro Christine wyraźnie czuje, że Adam żyje? Dlaczego utraciła kontakt z najlepszą przyjaciółką? Co je poróżniło?

Christine stara się znaleźć odpowiedzi na wszystkie gnębiące ją pytania odnośnie przeszłości.  Odkrywa rzeczy, które sprawiają, że czuje się zagubiona. Nie wie, komu powinna ufać. Jest zła na Bena, za to, że ją okłamuje, ale z drugiej strony wydaje się, że mężczyzna na wszystko ma jakieś usprawiedliwienie. 

Książka podzielona jest na trzy części:
-Dzisiaj – czyli kolejny zwyczajny dzień, gdy Christine budzi się, nie wiedząc, gdzie jest, ani co przeżyła, potajemnie spotyka się z doktorem Nashem i otrzymuje od niego swój własny dziennik, który wcześniej dała lekarzowi do przeczytania. Część ta jest prowadzona w narracji trzecioosobowej w czasie teraźniejszym;
-Dziennik Christine Lucas- czyli to, co Christine w swym dzienniku zapisała, wszystkie wydarzenia, aż do owego Dzisiaj, wszystkie wspomnienia, które udało jej się zachować na papierze, opisy jej uczuć i zagubienia. Narracja jest pierwszoosobowa, prowadzona w czasie przeszłym oraz teraźniejszym, gdy mamy wgląd do powracających nagle wspomnień.
-Dzisiaj – czyli wszystkie wydarzenia, które mają miejsce po przeczytaniu przez Christine dziennika, aż do zakończenia.

Steven „S.J.” Watson to pisarz angielski, który zadebiutował całkiem niedawno, bo w 2011 roku, a jego pierwszą powieścią jest właśnie „Zanim zasnę”. Studiował fizykę na Uniwersytecie Birmingham.
A ja muszę się przyznać, że początkowo myślałam, iż pan Watson jest kobietą.

Książka mi się podobała, chociaż nie było tego szczególnego bumu, który sprawiłby, że jeszcze długo bym o niej rozmyślała.  Jest dobra, ciekawa, jednak nie spowodowała u mnie książkowego kaca. 

Dzięki wglądowi do dziennika Christine możemy poznać jej uczucia. Towarzyszymy jej, gdy czuje się szczęśliwa, rozczarowana, smutna, gdy pewne fakty powodują u niej rozpacz i ból. Jednym z głównych jej problemów jest zaufanie – ufać Benowi czy nie? Christine waha się, raz jest pewna miłości męża, ma ochotę zdradzić mu wszystko, czuje się winna, że ma przed nim sekrety, gdy przecież życie z nią musiało być dla niego ciężkie, a mimo to nie porzucił jej i ma siłę, by codziennie od nowa opowiadać o tych samych faktach, by później być całkowicie pewną, że ufać mu  nie powinna, że nie wiadomo, dlaczego kłamie i co ukrywa. Ponieważ, jak już wspomniałam wcześniej, wydaje się, że każde zachowanie Bena jest w jakiś sposób uzasadnione i wytłumaczone dobrem Christine, sam czytelnik nie wie, co o tym myśleć. Do końca więc nie jesteśmy pewni, co się wydarzy i czy rzeczywiście powinniśmy mieć Benowi cokolwiek za złe. Dopiero zakończenie wyjaśnia wszystko i otwiera oczy zarówno nam, jak i Christine. Szczerze powiedziawszy nie było ono dla mnie szczególnym zaskoczeniem. Ot po prostu brakujący fragment układanki. 

Książkę czytało się bardzo dobrze, powolne odkrywanie przeszłości Christine oraz „wypadku”, który doprowadził do jej amnezji wzmaga naszą ciekawość, jednak miejscami akcja po prostu za bardzo się ciągnie. Mam jednak świadomość, że tak powinno być, ponieważ to nie byłoby naturalne, gdyby główna bohaterka tak łatwo odzyskiwała swoje wspomnienia i w każdej sprawie miała pewne stanowisko. Christine straciła pamięć, więc nie wie, komu zaufać, dlatego musimy zacisnąć zęby i przebrnąć przez nurzące nas kolejne rozterki i wątpliwości.
Bohaterowie są dobrze wykreowani, naturalni, brak w ich zachowaniu sztuczności. 

Miłośnicy medycznych zagadek raczej nie będą zachwyceni, bowiem jest to jednak bardziej książka o życiu niż o tajemnicach amnezji, mimo iż doktor Nash wyjaśnia niektóre aspekty choroby.
Komu mogę polecić „Zanim zasnę”? W zasadzie każdemu, jednak przede wszystkim osobom, które lubią wraz z bohaterami odkrywać prawdę. 


Moja ocena: 7/10


PS: A zabawa "50 faktów o mnie", do której nominowała mnie Megajra Rose (znana w niektórych kręgach jako Black) już niedługo - trzeba się trochę namęczyć, żeby tę pięćdziesiątkę uzbierać :D W każdym razie dziękuję Ci jeszcze raz :)

8 komentarzy:

  1. Coś jest nie tak z tym Watsonem, bo ja też byłam święcie przekonana, że ten autor to autorka :)
    Co do samej książki, to jak wiesz, mam ją od dłuższego czasu i ogromnie mnie ciekawi, tylko jakoś ciągle na nią czasu brak :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje się fajna. Ale sam początek od razu skojarzł mi się z filmem "50 pierwszych randek" tylko tam Drew Barrymore pamięta wszystko do pewnego momentu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej nie przeczytam, jakoś nie ciągnie mnie do tej książki...

    OdpowiedzUsuń
  4. też mi się kojarzy z tym filmem co aleksandra_czyta :) ale ciekawa fabuła - przy następnych książkowych zakupach się rozejrzę

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz rację, koty bengalski też jest duży, jeśli nie większy ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. To kiedy się doczekamy tych 50 faktów o tobie?

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę w końcu zabrać się za tę Grę o Tron. Jeszcze tylko 12 odcinków Plotkary do końca i mogę zaczynać nowy serial, także mam nadzieję, że się nie zawiodę. Książkę zacznę pewnie, kiedy będę mieć więcej czasu, żeby przeczytać na spokojnie:)

    Co do ,,Zanim zasnę" to przeczytałabym z chęcią. Myślę, że książka przypadłaby mi do gustu, także rozejrzę się za nią, kiedy będę w bibliotece:)

    OdpowiedzUsuń