wtorek, 27 stycznia 2015

33# Recenzja: Suzanne Collins - W pierścieniu ognia








Głodowe Igrzyska dobiegły końca. Katniss przeżyła i razem z rodziną zamieszkała w Wiosce Zwycięzców. Jej mama i Prim mają zapewnione wszystko, co im potrzeba. Dziewczyna nie musi się już martwić, że jej bliscy zginą z głodu. Jednak koszmary areny wracają do niej niemal co noc, nie pozwalając spokojnie spać. Zbliża się też data jej wyjazdu na Tournee Zwycięzców, a to oznacza, że znów będzie musiała grać zakochaną w Peecie.

Teraz nie chodzi już tylko o przetrwanie ich obojga. Teraz rodzina Katniss znów jest w niebezpieczeństwie. Prezydent Snow żąda od dziewczyny zdecydowanych kroków – ma uspokoić nastroje w Dystryktach, które zachęcone jej buntowniczą postawą na arenie myślą, że mogą stawić czoło Kapitolowi.

Katniss zdaje sobie sprawę, że odtąd całe jej życie będzie podporządkowane  temu, co zdarzyło się na 74. Głodowych Igrzyskach. A tymczasem zbliżają się kolejne – w 75. rocznicę Poskromienia prezydent Snow szykuje dla trybutów specjalną niespodziankę…


pinterest.com



Tymczasem jednak dziewczyna musi sama radzić sobie ze swoimi koszmarami, a przy okazji z tym, że niechcący stała się iskrą, która wywołała pożar buntu. Nawet jej własny Dystrykt zaczyna się zmieniać – przyjeżdżają nowi, bardziej brutalni strażnicy, pojawia się szafot, więcej ludzi jest karanych, a w ogrodzeniu znów płynie prąd. Poza tym prezydent Snow z lubością spełnia jej największy koszmar – Katniss znów musi wrócić na arenę.

Druga część Igrzysk Śmierci jest w pewnym sensie podobna do pierwszej, ale w wielu aspektach o wiele inna. Znów śledzimy wszystkie wydarzenia z perspektywy Katniss, możemy zobaczyć i poczuć, jak bardzo pobyt na arenie ją zniszczył. W zasadzie to cud, że wszyscy zwycięzcy trybuci nie popadali w szaleństwo, bo ciężko jest żyć normalnie po czymś takim… Gdyby to miało miejsce w naszym świecie, Katniss pewnie dostałaby cały tabun psychologów i terapeutów, którzy pomogliby się jej pozbierać. Albo przynajmniej próbowali pomóc.


pinterest.com 

I chociaż dziewczyna zarzeka się, że nie kocha Peety, postanawia za wszelką cenę go chronić. Znów razem z nią przeżywamy koszmar Igrzysk, jednak teraz wygląda to zgoła inaczej, nie tylko ze względu na nową arenę. Coś wielkiego wisi w powietrzu, coś się szykuje…

Książka nie była dla mnie zaskoczeniem, gdyż wcześniej obejrzałam jej ekranizację. Tak to już u mnie jest z Igrzyskami. Mimo to czytało mi się ją całkiem dobrze i wyłapałam te momenty, których nie przeniesiono na ekran lub zostały przeniesione inaczej.

Uwielbiam Igrzyska Śmierci – i te na papierze, i te na ekranie – jednak z jakiegoś powodu nie mogę znaleźć słów, żeby opisać tę część. Pierwsza książka wzbudziła we mnie o wiele większe emocje, pochłonęłam ją też o wiele szybciej i przyjemniej się ją czytało. Wtedy było super.


Teraz niby też było dobrze, ale czegoś mi jednak brakowało. Sama nie potrafię określić, czego, bo lektura skłoniła mnie do obejrzenia filmów po raz kolejny i cieszę się, że ją przeczytałam i mam na swojej półce.




pinterest.comKatniss w zasadzie prawie wcale się nie zmieniła, chociaż Igrzyska odcisnęły na niej swe piętno na zawsze.   że i Gale, i Peeta żywią do niej głębsze uczucia, koszmary, z którymi musi się mierzyć, nie pozwalają jej skupiać się na tak powszednich sprawach  jak związek. I w sumie to… Muszę przyznać, że jest to dość oryginalny pomysł. Zazwyczaj powieści i filmy idą w tych sprawach w tym samym kierunku – jest źle, ale to i tak nie przeszkadza bohaterom być razem, bo się kochają i jest tak słodko. Postawa Katniss wydaje mi się bardziej… życiowa? Prawdziwa? Ja też bym pewnie nie miała siły myśleć o miłości na jej miejscu, chociaż dobrze jest wiedzieć, że jest ktoś, komu zależy i na kim można polegać w każdej sytuacji . Chociaż akurat Katniss lepiej odnajdywała się w roli tej, na której się polega i potrafiła wykrzesać z siebie więcej siły, gdy musiała walczyć o życie bliskich. Zresztą nawet sam Gale zauważa, że Katniss zawsze ma więcej serca dla tych, którzy są nieszczęśliwi.
Wciąż jest zdecydowana chronić swoich bliskich i chociaż potrafi się załamać, jeśli chodzi tylko o jej osobę, to gdy trzeba walczyć o życie tych, których kocha, zrobi wszystko, co będzie wymagane. Nasza Igrająca z Ogniem jest też dość specyficznie nastawiona do miłości – chociaż wie,

Ale, ale… tej książki nie tworzy tylko Katniss. Co z innymi bohaterami? Peeta wciąż jest Peetą. Wciąż ma ten swój złoty język, potrafi do wszystkiego przekonać ludzi. I chce chronić Katniss, co nieco koliduje z planami samej zainteresowanej. A ja muszę się przyznać, że po przeczytaniu "W pierścieniu ognia" bardzo go polubiłam. Tak, tak, należałam do tych osób, które wolały Gale'a.

Gale jest zazdrosny o Peetę. Teraz rzadziej widuje się z Katniss, bo osiągnął już wiek, w którym może pracować w kopalni. Gale to typ twardziela, buntownik niemalże idealny. Nie boi się rozmawiać z Katniss na temat zbliżającej się rewolucji.

Jak łatwo można zauważyć, właśnie wokół tego krąży cała książka. To taka cisza przed burzą, szykowanie się na coś, co niewątpliwe nastąpi. Każdy czuje, że bunt wisi w powietrzu, że już się rozpoczął. I nawet Ćwierćwiecze Poskromienia go nie powstrzyma.

Uważaj, prezydencie Snow. Ogień nadchodzi. 




 IGRZYSKA ŚMIERCI

1. Igrzyska Śmierci  I  2. W pierścieniu ognia  I  3. Kosogłos





Suzanne Collins, W pierścieniu ognia (Catching fire), tom 2, Media Rodzina, 360 stron


PS: Hurray! Jest pierwsza recenzja w tym roku :) Jako ciekawostkę powiem, że pierwszą recenzją w zeszłym były "Igrzyska Śmierci"
PS2: Wszystkie obrazki - oprócz pierwszego zdjęcia - są stąd.

3 komentarze:

  1. Bardzo fajny pomysł z obrazkami w recenzji. Ja osobiście uwielbiam trylogię "Igrzyska Śmierci", a "W Pierścieniu Ognia" jest chyba moją ulubioną częścią :)

    Pozdrawiam,
    Alpaka

    OdpowiedzUsuń
  2. Kilka lat temu przeczytałam całą trylogię w kilka dni, na długo przed tym całym szałem. Uwielbiam te książki, podobnie jak ich ekranizacje!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pani Collins napisała cudowną trylogię, która jest wspaniała i zawsze będzie dla mnie coś znaczyła. Genialnie ją zrecenzowałaś.

    fandomowe-zycie-prim.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń