wtorek, 7 stycznia 2014

10# Recenzja: Suzanne Collins - Igrzyska Śmierci


Futurystyczne państwo Panem, zbudowane na ruinach czegoś, co kiedyś było Ameryką Północną. Wokół Kapitolu, gdzie swą siedzibę obrały władze, skupiło się trzynaście dystryktów oczekujących pokoju i dobrobytu. Coś jednak się zepsuło, coś zawiodło, coś poszło nie tak…
Dystrykty wystąpiły przeciwko Kapitolowi, dochodząc swych praw w krwawym buncie. W buncie, który się nie powiódł.

Buntowników spotkała ciężka kara. Dystrykt 13. został zmieciony z powierzchni Ziemi. Reszta, zmuszona do życia w izolacji, co roku składa ofiarę dla Kapitolu. Co roku dwoje młodych ludzi – dziewczyna i chłopiec w wieku od 12 do 18 lat – z każdego Dystryktu są wybierani w trakcie dożynek na drodze losowania do udziału w krwawych Głodowych Igrzyskach. Zwycięzca przechodzi do historii i ma zapewniony bezpieczny, spokojny byt na odpowiednim poziomie. Zwycięzca zostaje ulubieńcem Kapitolu. Ale zwycięzca może być tylko jeden. Resztę czeka śmierć.

Katniss Everdeen mieszka w biednym, dwunastym Dystrykcie. Jej ojciec, górnik, zginął w czasie wybuchu w kopalni. Od tamtej pory to właśnie na głowie dziewczyny spoczywa odpowiedzialność za matkę w depresji i młodszą siostrę, Prim. Razem ze swym przyjacielem, Gale’em, niemal codziennie poluje w leżącym przy granicy Dystryktu lesie. Kłusownictwo jest zakazane, jednak władze Dystryktu przymykają na to oko – w końcu sami kupują od nich mięso czy zebrane na łące pod lasem owoce.

W trakcie tegorocznych dożynek Katniss staje na placu pośród swoich rówieśników, aby jak co roku przeżyć chwile grozy i, jak co roku, modlić się, żeby to nie na nią padł wybór losu. Gdy Effie Trinket, opiekunka trybutów z Dwunastego Dystryktu, wyciąga los z imieniem jej siostry, serce dziewczyny na chwilę zamiera. Gdy wreszcie dociera do niej straszna prawda, już wie, co powinna uczynić.
Zgłasza się na ochotnika – w zastępstwie Prim.

Jej towarzyszem, a zarazem przyszłym przeciwnikiem na arenie, zostaje syn piekarza – Peeta Melark. On i Katniss, wraz z Effie Trinket oraz Haymitch’em – dawnym zwycięzcą Igrzysk, który co roku jest mentorem trybutów z Dystryktu 12 – wyruszają w podróż do Kapitolu, gdzie wśród przepychu przygotowywani są do walki na śmierć i życie, którą zmuszony będzie obejrzeć cały kraj…

Obawiałam się nieco lektury „Igrzysk śmierci” – narracja w czasie teraźniejszym nie należała do moich ulubionych i myślałam, że czytanie może mnie po prostu męczyć. Przekonałam się jednak – nie tylko na przykładzie tej książki – że jeśli fabuła jest ciekawa, historia wciągająca, a pióro autora lekkie, czas narracji nie ma żadnego znaczenia.

Historia z „Igrzysk…” nie była dla mnie żadną nowością – oglądałam ekranizację. Mimo to z przyjemnością śledziłam losy bohaterów. Katniss jako narratorka znakomicie wywiązała się ze swojej roli, chociaż nie zawsze potrafiła przekazać mi swoje emocje. Nic to! Książka i tak mi się podobała, chyba bardziej niż przypuszczałam.

Będąc na ostatnich już stronach swej pierwszej (i na pewno nie ostatniej!) przygody z Katniss, obejrzałam ekranizację jeszcze raz – tym razem dostrzegałam różnice pomiędzy scenami z książki, a tymi przedstawionymi w filmie, wiedziałam, co zostało zmienione, a co pominięte. Fakt, że tym razem był to rodzinny, przedświąteczny seans, wpływa na mój ostateczny odbiór tej historii jako całości.

Pamiętam, że pierwszy kontankt z „Igrzyskami…” wywołał we mnie niepokój – wszystko przez świadomość, że przecież taki świat może się uformować naprawdę, że bardzo przypomina coś, co już było, tylko w innej formie, okrucieństwo, które powtarzało się wiele razy i za pewne powtarzać będzie, bo człowiek w tej dyscyplinie ma niemal nieograniczoną wyobraźnię.

Jak by to było, znaleźć się na miejscu Katniss?

Nasza główna bohaterka posiada umiejętności, które mogą pomóc jej wygrać – potrafi wspinać się po drzewach, a przy tym jest lekka jak piórko (lata walki o codzienny posiłek zrobiły swoje), potrafi znosić głód i wszelkie trudy i niewygody, a dzięki polowaniom nauczyła się zdobywać jedzenie, celnie strzelać z łuku i wyrobiła sobie tak cenną w tym wypadku kondycję. Jej matka – córka aptekarzy – przekazała jej nieco wiedzy o ziołach i roślinach. Katniss jest mądra i sprytna, ale też zamknięta w sobie. Nie ufa nikomu poza swym przyjacielem – Gale’em – ale przecież jego nie będzie razem z nią na arenie.

Peeta, jej towarzysz niedoli, od początku wydaje się człowiekiem spokojnym i przyjaźnie nastawionym. Dziewczyna jednak nie wie, na ile jego zachowanie jest prawdziwe – może to tylko gra, strategia przeżycia…

Śledząc zmagania Katniss z jej punktu widzenia, jesteśmy świadkami wielu wydarzeń. Przede wszystkim uderza nas jednak okrucieństwo Kapitolu – Igrzyska są ukazywane szerokiej publice jako program dostarczający rozrywki i wielu emocji, chociaż tak naprawdę służą tylko zastraszaniu, ukazywaniu potęgi. Skoro Kapitol jest zdolny odbierać ludziom dzieci i zmuszać je do zabijania siebie nawzajem ku uciesze gawiedzi, to znaczy, że jego władza nie ma granic. Tak rządzący bronią się przed kolejnym buntem.

Książka bardzo mnie wciągnęła, chociaż przecież poznałam wcześniej tę historię. Już sam ten fakt świadczy, jaka jest dobra.
Oglądałeś film? I co z tego? Spróbuj przeczytać książkę. Zginiesz w jej odmętach, chociaż przecież już to wszystko znasz.


Moja ocena: 10/10

8 komentarzy:

  1. Moja druga ulubiona seria :) Jeżeli tak spodobały Ci się "Igrzyska", szybko sięgnij po "W pierścieniu ognia" - wciąga jeszcze bardziej i doczekało się świetnej ekranizacji!

    OdpowiedzUsuń
  2. To moja kolejna książka na półce do przeczytania. Zresztą kupiłam ją przyjaciółce pod choinkę i była zachwycona. Film był niezły, więc liczę, że książka też!

    Pozdrawiam, będę obserwować,
    W.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam całą trylogię - jest świetna! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedna z moich najukochańszych serii, cieszę się, że Ci się podobała! Czytaj drugą część, bo jest równie świetna :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pora wreszcie nadrobić zaległości, ściągnąć ten tom z półki, odkurzyć go po prawie półtorarocznym zaleganiu i zabrać się za czytanie :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że najpierw obejrzałaś film, a dopiero potem czytałaś książkę - to jednak sporo wrażeń odbiera. Ale skoro i tak przypadła Ci do gustu - jest dobrze :) Ja uparłam się na przeczytanie książki przed filmem, ostatnio sięgnęłam także po część drugą i powoli przymierzam się do trzeciej. To jedna z tych serii, do której zdecydowanie warto podejść. Nawet jeśli wizja przedstawiona przez autorkę mogłaby się kiedyś okazać boleśnie prawdziwa...

    OdpowiedzUsuń
  7. Przekonałaś mnie, a nie zamierzałam czytać tej serii to jednak po twoim opisie zmieniam decyzję. Jak tylko wyrobię sobie kartę biblioteczną to wypożyczę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja się wzbraniam przed filmem, jak tylko potrafię, a to dlatego, że chce najpierw przeczytać książkę. Mam całą serię już u siebie, także niebawem (mam nadzieję, że w ferie) zabieram się za czytanie.:)

    OdpowiedzUsuń