piątek, 9 maja 2014

20# Recenzja - George R.R. Martin - Nawałnica mieczy. Stal i śnieg





„Nawałnica mieczy” tom 1 „Stal i śnieg” to trzecia już odsłona kultowej „Pieśni Lodu i Ognia” George’a R.R. Martina. Utrzymuje poziom i styl swoich poprzedniczek, jednak w mojej opinii części drugiej chyba jednak nie przebiła, chociaż ciężko to ocenić, mając przed sobą tak dobrze napisane i dopracowane pozycje.
(Patrząc z odleglejszej perspektywy i mając już dawno za sobą drugi tom "Nawałnicy mieczy" mogę stwierdzić, że obie części razem są zdecydowanie jak na razie najlepszą częścią serii)
Jaki świat zastajemy na początku powieści? Jak wygląda sytuacja poszczególnych bohaterów?

Arya. Razem z Gendry’m zostaje zmuszona do dołączenia do kompanii banitów pod wodzą Berica
Dondarriona, którego osoba obrosła już pewną upiorną legendą. Nie musi się dłużej ukrywać pod wymyślonymi imionami, jednak staje się jeńcem. Banici potrzebują żywności, koni, zbroi i broni, aby móc dalej prowadzić swą wojnę w imię nieżyjącego króla Roberta, dlatego zamierzają wykorzystać ją do tego celu. Mimo dobrego traktowania, Arya nie jest pewna, czy rzeczywiście z ich pomocą dotrze wreszcie do matki i brata.


 



Bran. Dla bezpieczeństwa rodu rozdzielił się ze swoim bratem Rickonem i razem z wiernym
Hodorem, rodzeństwem Reedów oraz swym wilkorem zmierza na północ w celu odnalezienia trójokiej wrony.




Sansa. Zaprzyjaźnia się z nową narzeczoną Joffreya oraz jej małym dworem. Tyrellowie dają jej
nadzieję na wyrwanie się z Królewskiej Przystani oraz zaznanie szczęśliwego, spokojnego życia żony dziedzica Wysogrodu. Jednak lord Tywin Lannister ma wobec młodej zakładniczki nieco inne plany…





 


Jon. Podąża z armią dzikich w kierunku Muru. Zgodnie z rozkazem Qhorin’a Półrękiego stara się
udowodnić, że naprawdę jest jednym z nich, w głębi jednak wciąż pozostając bratem z Nocnej Straży i czekając tylko na sposobność powrotu do Czarnego Zamku. Jednak czy rozkaz dowódcy obejmował również zakochanie się w ognistowłosej Ygritte?





Catelyn. Pogrążona tradycyjnie w smutku, żałobie i rozpaczy. Wszyscy, których kocha odchodzą z tego świata jeden po drugim. Obwinia się za to, że swoimi działaniami rzuca swojemu synowi kłody pod nogi. Jednak Robb, Król Północy, również ma dla swej rodzicielki pewną niespodziankę…





 


Davos. Cudem ocalały z Bitwy nad Czarnym Nurtem ląduje najpierw na kawałku skały, którego  Jaki los go czeka?
nawet nie można nazwać wyspą, a później w lochu swojego ukochanego króla, za zbrodnię, której jeszcze nie zdążył do końca zaplanować.








Daenerys. Matka Smoków odważnie gromadzi armię, aby odzyskać królestwo, które prawnie się jej należy. Wciąż ma jednak w pamięci przepowiednię Mirri Maz Duur i dwie z trzech zdrad, które ją jeszcze czekają.



 


Tyrion. Potwornie okaleczony w Bitwie nad Czarnym Nurtem, wraca wreszcie do siebie i stara się na
nowo zbudować swą pozycję. Martwi się o bezpieczeństwo ukochanej Shae, jednocześnie czyniąc sobie wyrzuty, że po raz kolejny zakochał się w prostytutce. Marzy, by ojciec dał mu Casterly Rock, jednak papa Lannister ma dla niego inny prezent.





Dodatkowo w „Nawałnicy mieczy” możemy śledzić dwa nowe wątki, których nie było w poprzednich częściach – Jaime’a Lannistera oraz Samwella Tarly’ego. 

 

Jaime. Królobójca. Uwolniony przez Catelyn Stark w celu wymiany swojej osoby na jej córki, zakładniczki króla. Rusza do Królewskiej Przystani z Brienne z Tarthu oraz swym kuzynem, Cleosem Freyem, pełniącym rolę posła. Liczne przeszkody i trudności prowadzą ich w końcu niedokładnie tam, gdzie mieli się pierwotnie znaleźć.




 


Sam. Brat z Nocnej Straży i przyjaciel Jona Snow. Atak Innych zmusił czarnych braci do powrotu na
Mur, jednak nie wszystkim pisane jest tam dotrzeć. Dzięki chłopcu, którego wszyscy uważają za tchórza zostaje odkryta nowa broń, która zabija Upiory równie skutecznie, jak ogień.




Nic nie wiemy natomiast o dalszych losach Theona Greyjoya. Nie jest mi szczególnie smutno z tego powodu, a przypuszczam, że następna część odkryje przed nami dotąd ukryte karty. 

„Nawałnica mieczy” przynosi nam kilka nowych tajemnic. Poznajemy z trzech źródeł pewną historię z przeszłości Eddarda Starka, która nie jest tak do końca jasna i klarowna. Mamy wzmiankę o matce Jona Snow oraz wyjaśnienie, jak to dokładnie było z zabójstwem Szalonego Króla. Rozwija się wątek Innych – skromnie, bo skromnie, ale zaczynają powoli odgrywać ważną rolę w świece Westeros. Pojawia się kilka niespodzianek i zwrotów akcji, które są ważne dla przyszłości bohaterów.

Co mi się podobało? Para Jon Snow – Ygritte i kultowe już „Nic nie wiesz, Jonie Snow”. Można by było niemal urządzić konkurs na policzenie, ile razy w całej powieści padają te słowa. Miło się czytało o Jonie w nowej odsłonie i z niecierpliwością będę czekać na to, jak potoczą się dalsze jego losy. Para Jaime-Brienne również zdobyła moją sympatię. Królobójca nie pojawiał się we wcześniejszych tomach zbyt często, a tutaj dostał swoje własne rozdziały, który przyjemnie się czytało. Szczerze kibicuję temu, żeby w przyszłości wokół tej pary zaznaczył się jakiś skromny wątek miłosny.
Bez zmian pozostaje moje uwielbienie dla Aryi. Słabo rozwija się historia Tyriona. Z wyjątkiem jednego ważnego wydarzenia, w życiu tej postaci nie ma żadnych gwałtowniejszych przeżyć. Podobnie jest z Sansą, jednak jak już wspominałam w poprzedniej recenzji, polubiłam ją i lubię oglądać świat jej oczami – nawet jeśli jest to wyłącznie opis uczty.
Mój stosunek do całego cyklu pozostaje ten sam. Pan Martin nie zmienił nagle stylu i wszystko wciąż jest bardzo szczegółowo opisane – do tego stopnia, że za każdym razem, gdy bohaterowie jedzą, ja również robię się głodna. Można powiedzieć, że ten cykl sprzyja tyciu. Świadczy to jednak również o kunszcie pisarskim – opisany świat może być prawdziwy, mimo iż dużo jest w nim zapomnianej przez wielu magii. Bohaterowie nie są sztuczni, każdy z nich jest inny, każdy wnosi inną prawdę, inne uczucia, popełnia własne błędy. Nie ma postaci idealnie dobrych, ani całkowicie złych, no może z wyjątkiem Innych, o których tak naprawdę wciąż niewiele wiadomo.
Łatwo jest pogrążyć się w świecie Westeros, dlatego z niecierpliwością czekam, aż będę mogła rozpocząć następną część. Wiele wątków już na tym etapie różni się od tego, co przedstawiono w serialu, dlatego nawet jeśli ktoś śledzi go z napięciem, książkę również przeczytać powinien, a dostanie nowe przygody i  lepsze spojrzenie na sytuację poszczególnych bohaterów.


Moja ocena: 10/10




3 komentarze:

  1. Mam nadzieję, że uda mi się w końcu przeczytać książki Martina, bo serial zachwyca. Ach, ta moja ukochana Daenerys i wspaniały Tyrion. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tom trzeci to, jak na razie, moja ulubiona część sagi. Oba jego tomy były wspaniałe i pomimo obszerności tekstu przeczytałam je bardzo szybko, ale muszę przyznać, że to Krew i Złoto bardziej mną wstrząsnęło niż Stal i Śnieg. Ciekawa więc jestem jak ocenisz ten tom ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę szybko przeczytać tę książkę, bo powoli zapominam co się działo w 1 i 2 tomie :P

    OdpowiedzUsuń