sobota, 16 stycznia 2016

#50 Recenzja: Michelle Hodkin - Mara Dyer. Tajemnica





Mara Dyer budzi się pewnego dnia w szpitalu, podłączona do złowrogo wyglądającej aparatury, otoczona zatroskaną rodziną i czujnymi pielęgniarkami . Nie pamięta, co się stało i dlaczego. Okazuje się, że dziewczyna jako jedyna wyszła cało z wypadku, w wyniku którego zawalił się stary szpital psychiatryczny Tamerlane, grzebiąc pod gruzami jej przyjaciółki i chłopaka. Tragiczne wydarzenia powodują u Mary rozwój zespołu stresu pourazowego. Aby ułatwić jej powrót do zdrowia, cała rodzina przeprowadza się do Miami. Nowy dom, nowa szkoła, nowi przyjaciele. Nowy początek.
W szkole Mara szybko nawiązuje przyjaźń z Jamie’m , uznawanym za szkolnego szaleńca. Jej postać zwraca uwagę nieco tajemniczego Noaha z pięknym, ironicznym półuśmieszkiem nieschodzącym z ust, co niesie za sobą wrogość jego byłej dziewczyny, Anny. Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że będzie to typowa historia licealnej miłości, ale…

Mara nie jest zwyczajną dziewczyną. Otaczają ją zjawiska dziwne, tajemnicze. Szalone. Przerażające. Za Marą idzie śmierć. 
Mara Dyer to wyjątkowa trylogia. Teraz, gdy jestem świeżo po przeczytaniu całości, mam nieco inne spojrzenie na tę historię i jestem w niej zakochana.

Pierwszą część czytałam dwa razy. Za pierwszym razem była dla mnie o wiele bardziej wciągająca, drugi raz miał raczej charakter przypomnienia. Mara Dyer oddziałuje na czytelnika najbardziej, gdy poznaje się ją po raz pierwszy, gdy czytelnik jeszcze nie wie, czego się spodziewać i gubi się w tym na wpół szalonym świecie.

Bo taki właśnie jest świat Mary. Szalony. Dziewczyna nie do końca radzi sobie z odróżnianiem rzeczywistości od halucynacji, a co za tym idzie, czytelnik też nigdy do końca nie wie, co zdarzyło się naprawdę, a co było wytworem umęczonego umysłu głównej bohaterki. Dodatkowo autorka prowadzi narrację w taki sposób, że owe momenty oderwania od rzeczywistości pojawiają się nagle i bez ostrzeżenia, tak naturalnie, jakby były częścią normalnej historii, przez co jeszcze mocniej uderzają w czytelnika. I mogą spowodować autentyczne ciarki. Zwłaszcza pewien moment z korytarzem i wanną. Ten właśnie moment i to, co się wtedy wydarzyło był moim ulubionym, gdy czytałam pierwszą część historii Mary po raz pierwszy. Podczas drugiej sesji czytania najbardziej przeraziły mnie aligatory. A konkretnie wyobrażanie sobie siebie w tamtej sytuacji. Brr.

To, czego brakowało mi w pierwszej części, to więcej momentów szaleństwa, więcej halucynacji, więcej chwil przyprawiających o ciarki. Więcej dziwności. Bo właśnie to jest najmocniejszą stroną tej książki. Oraz nieprzewidywalność.

Autorka ma bardzo przyjemny, lekki, dojrzały styl pisania. Jej bohaterowie nie są pozbawieni poczucia humoru – często ironicznego – dzięki czemu książka nie tylko trzyma w napięciu i powoduje ciarki, ale też dostarcza okazji do śmiechu.

Nie bardzo wiem, jak powinnam opisać główną bohaterkę. Mara jest zwyczajną dziewczyną, której świat z szybkością światła wali się nagle na głowę (momentami całkiem dosłownie). Główny bohater męski tej historii – Noah Shaw – w pewien sposób przypomina wielu innych protagonistów z powieści dla młodzieży. Jest tajemniczy, przystojny, pewny siebie, zabawny. Jednak im bardziej go poznajemy, tym bardziej nas zaskakuje. Nie sposób przewidzieć, jak się zachowa lub co w danej chwili powie. Nie jest płytkim przystojniaczkiem z romansów dla nastolatek.

Pierwsza część Mary Dyer jest swoistym preludium do całej historii. Całkiem spokojnym, lekkim i normalnym w porównaniu z tym, co dzieje się w pozostałych powieściach. Przypomina wiele innych powieści dla nastolatek, jednak jest o wiele bardziej złożona. Rządzą nią zupełnie inne prawa i potrafi przyprawić o ciarki. Jest nieprzewidywalna i kończy się cliffhangerem, który sprawia, że ma się ochotę sięgnąć od razu po drugą część.

„Mara Dyer. Tajemnica” to cisza przed burzą.





MARA DYER

1.Tajemnica  II  2.Przemiana  II  3.Zemsta 




Michelle Hodkin, Mara Dyer.Tajemnica (The Unbecoming of Mara Dyer), tom 1, YA!, 412 stron


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz