Spoiler alert!
Po mocy wydarzeń z „Nawałnicy mieczy”, każdy czytelnik,
który dał się panu Martinowi strącić z krzesła, oburzyć, poruszyć, zdenerwować
i zachęcić oczekuje, że w kolejnej części będzie się działo co najmniej tyle
samo i że będzie mógł, wciąż pełen napięcia, towarzyszyć swoim mniej i bardziej
ulubionym postaciom w ich dalszej drodze i dalszych krokach w grze o tron
Westeros. Lub o życie. Zależy od bohatera.
Co tym czasem daje nam pan Martin?
Żelaźni Ludzie stają w pogotowiu, oto bowiem ich władca –
Balon Greyjoy – spadł do morza podczas sztormu, tym samym zwalniając miejsce na
Tronie z Morskiego Kamienia, na którym niemal od razu spoczął zacny tyłek jego
brata Eurona Wronie Oko. Lordowie nie wiedzą, co mają czynić – nie każdemu
podoba się taki władca. A już na pewno nie Ashy Greyjoy, która jako córka
zmarłego króla chce walczyć o dziedzictwo, które należy jej się po ojcu. Jej
wuj, kapłan Aeron zwany Mokrą Czupryną również nie pała sympatią do Eurona.
Szuka więc rady u swojego Utopionego Boga, a następnie zwołuje królewski wiec,
którego na Wyspach nie było już od zarania dziejów.
Spokoju nie ma również w Dorne. Po tym, jak Czerwona Żmija
zginął w walce z Górą, lud domaga się wojny i pomsty na Lannisterach.
Powszechną nienawiść podburzają Żmijowe Bękarcice, nieprawe córki zmarłego
księcia. Słaby i schorowany książę Doran, nie chce takiego rozwiązania, chociaż
i on cierpi po śmierci brata.
Tywin Lannister zostaje zamordowany w wychodku przez swojego
syna Tyriona, który następnie ucieka z zamku. Cersei próbuje skupić w swoich
rękach całą władzę i przekonać wszystkich, że jest nieodrodną córką swego ojca
– sprytniejszą nawet niż on sam. Jednak nie wszystkie sprawy układają się po
jej myśli.
Brienne z uporem wypełnia misję powierzoną jej przez
Jaimiego, mając u boku podarowany jej przez niego miecz z valyriańskiej stali.
Wypytuje na traktach o Sansę Stark, mówiąc, że szuka siostry. Wyprawa
doprowadza ją w nieoczekiwane miejsca i stawia na jej drodze starych znajomych.
Lysa Arryn została wypchnięta przez Księżycowe Wrota przez
zazdrosnego minstrela Marilliona, któremu od zawsze okazywała łaskę. Taka jest
wersja wydarzeń przeznaczona dla uszu ludzi. Sansa wie jednak, że to
Littlefinger strącił jej ciotkę w przepaść. Lordowie Doliny nie zgadzają się na
władzę, jaką ma on teraz nad nimi. Pragną wyrzucić go z Doliny i wziąć pod swe
skrzydła małego lorda Roberta, swego prawowitego seniora. Sansa boi się, że
odkryją prawdę, że przeczytają ją w jej oczach.
Jednak sam Littlefinger wydaje się bardzo pewny swego.
W Nocnej Straży rządzi teraz Jon Snow. Jego przyjaciele
widzą jednak jak bardzo chłopak zmienił się pod naporem nowej
odpowiedzialności. Ten fakt szczególnie mocno dotyka Sama Tarly’ego. Jon
postanawia wysłać go do Starego Miasta, aby wyszkolił się na maestera. Mają mu
towarzyszyć maester Aemon, którego długie życie zbliża się do kresu, Goździk i
jej synek oraz brat z Nocnej Straży.
Arya, pozostawiwszy w Solankach umierającego Ogara, dociera
do Braavos i odnajduje Dom Czerni i Bieli – świątynię Boga o Wielu Twarzach.
Dziewczyna pragnie zostać kimś takim jak Jaqen H’ghar i zemścić się wreszcie na
tych, którzy uczynili krzywdę jej i wszystkim, na których jej zależało. Będzie
jednak musiała sporo poświęcić, aby osiągnąć swój cel.
Tak więc tym sposobem pan Martin zrobił nas trochę w konia.
Bo jeśli ktoś pełen emocji po „Nawałnicy mieczy” sięga od razu po „Ucztę dla
Wron”, bo chcę się przekonać, co dalej będzie z bohaterami, których szczególnie
dotknął los, a dostaje ni z gruchy ni z pietruchy opis walki o Tron z Morskiego
Kamienia, a potem spokojne, gorące i tylko nieco podburzone Dorne, może się –
delikatnie mówiąc – lekko wkurzyć. Bo ta część „Uczty dla Wron” to taka trochę
cisza po burzy. A cisza po burzy nie zawsze jest dobra, jeśli się wie, że burza
wciąż trwa, a cisza jest tylko ułudą (darmowa mrożona kawa dla tego, kto
zrozumie o co chodzi mi w tym zdaniu :)).
W zasadzie najlepiej jest albo poczekać z lekturą, aż się
trochę ochłonie po „Nawałnicy…”, albo przeczytać jak najszybciej, żeby móc
zabrać się za „Taniec ze smokami”.
Co ja sądzę o „Uczcie…”? Lektura początkowo może być dość
nużąca. Nie przepadam za Żelaznymi Ludźmi, a trochę ich historii tutaj jest.
Jakoś przebrnęłam, dałam radę. Wydarzenia w Dorne też rozkręcają się z czasem.
Akcja skupia się szczególnie na Królewskiej Przystani i tym, co się dzieje po
śmierci Tywina, który wszystkich trzymał mocną ręką. Odkrywamy, co czai się w
sercu Cersei i przyglądamy się rozłamowi jej relacji z Jaime’im. Bardzo łatwo
dostrzec, jak duża zmiana zaszła w drugiej połówce Lannisterskich bliźniaków.
Jaime to zupełnie inny człowiek, pełen wielu rozterek i wydawałoby się –
myślący bardziej racjonalnie niż jego porywcza siostra.
Przez to, że poznajemy wszystkie wydarzenia z punktu
widzenia konkretnych postaci, można bezwiednie zapałać do nich sympatią. Cersei
nigdy nie była moją ulubioną bohaterką, raczej bardziej kibicowałam Margaery. A
tymczasem im więcej zdarzeń poznawałam z jej punktu widzenia, tym bardziej
kibicowałam, by wszystko jej się udało. Trochę to przerażające, bo Cersei nadal
nie jest moją ulubioną bohaterką.
Co mogę jeszcze rzec? W zasadzie „Cienie śmierci” są jak na
razie najgorszą częścią całej sagi. I to wcale nie najgorszą z powodu jakichś
autorskich błędów, a po prostu fabularnie. Czasami bywa trochę nudno i
topornie. A chciałoby się czegoś więcej.
PS: Recenzja z okazji premiery kolejnego sezonu "Gry o tron" :]
Jeszcze nie doszłam do tej części;)
OdpowiedzUsuńJestem dopiero w połowie Nawałnicy mieczy, ale wiem, że Uczta dla wron budzi w czytelnikach różne uczucia. Moja fascynacja światem wykreowanym przez Martina sprawia, że praktycznie każdy akspekt jaki zostaje przedstawiony na kartach powieści i każdy wątek w wyatsrczającym stopniu mnie interesuje. A na dole, w opisie książki masz błąd, bo Uczta dla Wron jest tomem czwartym Pieśni lodu i ognia. I jeszcze warto byłoby dać na początku recenzji informację o spoilerach, ja co prawda jestem na bierząco z serialem i wiem co się wydarzyło w czwartej części, ale w taką pułapkę nie warto wpadać będąc fanem martinowskiej twórczości :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Masz rację, u mnie jest wpisany Tom 5, ponieważ policzyłam "Nawałnicę..." tak, jak jest wydana i tak też zapisuję "Ucztę...", a później zapiszę "Taniec ze Smokami". Tak w zasadzie jest wygodniej, bo przynajmniej przyszli czytelnicy wiedzą, w jakiej kolejności należy poznawać historię :)
UsuńJuż umieszczam spoiler alert :D
Są lepsze i gorsze części, ale i tak uwielbiam Grę o Tron:)
OdpowiedzUsuń