Wejdź o północy do łazienki, w której jest lustro. Weź ze sobą świece. Zapal je ostrożnie i uważaj, żeby niczego nie podpalić. Tylko tego by brakowało, żebyś wywołał pożar w środku nocy. Stań przed lustrem, wyprostuj plecy. Spójrz odważnie na swoje odbicie. Musi wyglądać upiornie w nikłym świetle świec, prawda? Nie przejmuj się, to bez znaczenia. Teraz spójrz sobie w oczy i wypowiedz głośno dwa słowa. „Krwawa Mary”. Już? Dobrze. Teraz musisz powtórzyć je jeszcze dwa razy. No, bądź odważny, przecież to tylko zabawa. „Krwawa Mary”. Świetnie. Jeszcze raz. Ostatni. Trzeci. „Krwawa Mary”. Świetnie. Teraz przyjrzyj się swojemu odbiciu. Widzisz ją? Nie? Nie szkodzi. Czasami nic się nie dzieje. To w końcu tylko zabawa prawda? Zwykłe, głupie, dziecięce wywoływanie duchów. Ale czasami ona przychodzi. Pojawia się ukradkiem w lustrze, tylko na mgnienie oka. Czasami przybywa w postaci podmuchu, który porusza płomykiem świec. Czasami zabija.
Piper’s Hall to elitarna szkoła z tradycjami dla bogatych dziewcząt. Jej wychowanki mają swoją własną legendę o Krwawej Mary. W noc Halloween grupka dzieciaków – dziewczyny ze szkoły oraz dwóch chłopców z pobliskiego miasteczka - postanawia zabawić się w wywoływanie duchów. Wchodzą ukradkiem do szkoły, stają przed lustrem w łazience i trójka z nich – Bobbie, Naya i Caine – wymawia 5 razy imię Krwawej Mary. Atmosfera w pomieszczeniu gęstnieje, czuć, że dzieje się coś dziwnego, ostatecznie jednak wszyscy wybuchają śmiechem i szybko zapominają o całej sprawie.
Następnego dnia całą trójkę zaczynają prześladować dziwne sny i zostawiony w różnych miejscach napis „5 dni”. Naprawdę dziwnie robi się, kiedy Bobbie, Naya i Caine dostają zbiorowego krwotoku z nosa. Dzieciaki zaczynają rozumieć, że to nie są przelewki, kiedy bez śladu znika ich koleżanka, Sadie, która kilka dni wcześniej wypowiedziała w łazience imię Krwawej Mary…
Rozpoczyna się dramatyczny wyścig z czasem, którego stawką
jest życie. Tylko w jaki sposób można walczyć z duchem?
Ta książka BYŁA GENIALNA! Po prostu GENIALNA! Kiedy tylko ją
zobaczyłam, wiedziałam już, że koniecznie muszę ją przeczytać i z niemałą
przyjemnością zabrałam się za lekturę. A kiedy już zaczęłam czytać, wprost nie
mogłam się oderwać! Przyssałam się do tej powieści (albo ona do mnie – któż to
wie?) niczym jakaś książkowa pijawka. Chciałam wiedzieć, co będzie dalej, co
się wydarzy, jak to wszystko się skończy i kim jest Krwawa Mary. Co tam
obowiązki – ja musiałam czytać!
Pierwszy raz spotkałam się z książką tego autora, ale muszę
przyznać, że po tym, co pokazał w „Wypowiedz jej imię”, chciałabym już móc
przeczytać inne jego książki. Potrafi trzymać czytelnika w napięciu przez całą
lekturę, rzucać zagadkami na prawo i lewo, tworzyć do nich całkiem inne
rozwiązania, niż można by się było spodziewać, a to wszystko podaje w tak
przyjemnej do czytania formie, że nie można się jej oprzeć. I zna mój ulubiony,
najukochańszy serial!
Tak apropos „Supernatural” (bo to o nim mowa) – gdy zostało
wspomniane na początku powieści, część
mnie spodziewała się, że autor w podobny
sposób rozwiąże problem Mary, jak to zrobili Sam i Dean. Z jednej strony nawet
by mi się to podobało, ale z drugiej cieszę się, że wymyślił całkiem coś innego
i do końca nie pozwolił czytelnikowi odetchnąć. Zakończenie w bardzo horrorowym
stylu!
Po historii o Krwawej Mary można by się było spodziewać
ciężkiej, przerażającej atmosfery. „Wypowiedz jej imię” raczej nie straszy
(chociaż ja troszkę się bałam, kiedy czytałam ją w nocy, ale to dlatego, że
ogólnie boję się luster :P), nie ma tu grozy i tego klimatu, który kojarzy mi
się z gęstą, białą jak mleko mgłą, który jest tak charakterystyczny dla
niektórych dzieł na przykład Kinga. Jest za to napięcie i ciągła akcja, nie ma
odpoczynku, dzieje się dużo i przez cały czas. Książka ma własną wyjątkową
atmosferę, która sprawia, że chcę więcej i że żałuję, że to już koniec, bo
chciałabym jeszcze.
Bardzo polubiłam Bobbie – główną bohaterkę. To typ
outsiderki, która nie lubi być w centrum uwagi. Ma jedną najlepszą
przyjaciółkę, Nayę, i to jej wystarcza. Podobało mi się, jak potrafiła zachować
zimną krew i opanowanie, pomimo przerażenia, które tak naprawdę odczuwała. Była
taka realna, taka naturalna i chyba troszkę podobna do mnie.
Główny bohater męski po raz kolejny został moim ulubieńcem
(ach, ci książkowi amanci). Nie wiem, co to za urok Caine miał w sobie, ale
zdobył moją sympatię.
Odkryłam w tej powieści tylko jeden drobny błądzik, który
troszkę mi przeszkodził w całkowitym uwielbieniu… Chociaż nie. Jednak mam dla
tej książki całkowite uwielbienie, pomimo tego drobnego niedociągnięcia, dla
którego znalazłam już wytłumaczenie. Poraniony człowiek w zamkniętej trumnie
nie wytrzyma 5 dni, prawda? Udusiłby się albo wykrwawił, zanim zdążyłby umrzeć
z powodu odwodnienia. Ale nastolatkowie niekoniecznie muszą o tym wiedzieć.
Myślę, że ta książka w pewnym stopniu odczarowała dla mnie
mit o Krwawej Mary. Nie, żebym szczególnie mocno w niego wierzyła, ale wiecie…
przezorny zawsze ubezpieczony :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz