Wielu z nas lubi się bać. Czuć dreszczyk emocji na skórze i zastrzyk adrenaliny w żyłach. Lubimy się bać, ale tylko wówczas, gdy jest to strach kontrolowany. Kiedy w głębi serca wiemy, że tak naprawdę nic złego nie może nam się stać. Przeżywamy przygodę, odpływamy myślami, a potem jak gdyby nigdy nic wracamy do rzeczywistości. Nikt z nas nie chce się bać NAPRAWDĘ. Po prawdziwy strach jest do bani. Prawdziwy strach wiąże się z przekonaniem o prawdziwym zagrożeniu.
Tylko jak odróżnić prawdziwe zagrożenie od urojonego?
Jestem osobą, która bardzo lubi historie z dreszczykiem, dlatego postanowiłam stworzyć dla Was nowy cykl postów, które będą ukazywały się od czasu do czasu dokładnie o północy, a mówić w nich będę o horrorach rodzaju wszelkiego. Miłego czytania!
American Horror Story jest serialem, który powstał w 2011 roku i obecnie liczy cztery zakończone sezony i piąty, który właśnie się zaczyna. Początkowo sądziłam, że będzie to coś a'la Gęsia skórka czy Opowieści z krypty, a każdy odcinek będzie odrębną historią. Otóż nie. Twórcy bardzo mnie zaskoczyli, bo to, co udało mi się stworzyć okazało się całkiem pomysłowe, ciekawe i... mega nienormalne.
Każdy sezon AHS to odrębna historia. Punktem wspólnym dla każdej z nich są aktorzy odgrywający główne postacie i coraz bardziej natrętnie krążące po głowie pytanie: "Co ja pacze właściwie oglądam?".
KTO, GDZIE, Z KIM I KOGO - FABUŁA
Sezon 1 opowiada historię rodziny, która wprowadza się do nawiedzonego domu. Owa rodzina składa się z ojca-psychiatry, który miał romans ze studentką, matki-żony i kochanki , która nie chce mu przebaczyć oraz nastoletniej córki z zapędami autodestrukcyjnymi, którą ciężko jest przestraszyć. Nowe miejsce ma być dla nich nowym początkiem, który odbuduje rodzinne więzy. Tymczasem w ich życie stara się wmieszać mnóstwo dziwnych, obcych osób, ze starą służącą, która uwodzi pana psychiatrę oraz wścibską sąsiadką na czele. Mają miejsce zjawiska, które ciężko wyjaśnić, wszystko się plącze jak nitka w kłębku i w końcu nie wiadomo, kto jest już martwy, a kto jeszcze żyje.
Sezon 2 za miejsce akcji obrał szpital psychiatryczny Briarcliff prowadzony przez siostry zakonne. Do tego zakładu zostaje przewieziony seryjny morderca kobiet - Krwawa Twarz - a jeden z wybitnych lekarzy spoza ośrodka ma za zadanie ocenić stan jego zdrowia psychicznego przed rozprawą w sądzie. Mordercą interesuje się również dziennikarka Lana Winters, która dla napisania chwytliwego artykułu, włamuje się do szpitala i zostaje tam uwięziona (co, naturalnie, nie było częścią jej planu). W Briarcliff dzieją się rzeczy bardzo dziwne i przerażające, mają miejsce eksperymenty na ludziach, rzeczywistości miesza się z urojeniami, lekarze zamieniają się miejscami z mordercami, rodzą się dzieci, przylatują obcy, hasają sobie radośnie ukryci naziści, a niewinna zakonnica opętana przez diabła bruździ wesoło. Istny chaos i pomieszanie z poplątaniem.
Sezon 3 za główny motyw obrał czarownice. Młoda Zoe odkrywa w sobie dość niecodzienną zdolność - potrafi zabijać seksem. Przerażeni rodzice wysyłają ją do tajemniczego ośrodka dla dziewcząt, który okazuje się być szkołą czarownic. Nowych czarownic jest zaledwie kilka, Wielebna (przywódczyni i najpotężniejsza w Sabacie) ma wszystko gdzieś i hasa sobie gdzieś po świecie, konkurencyjny sabat uprawiający magię voodoo ostrzy sobie pazurki na niepodzielną władzę, a tajemniczy morderca zaczyna zabijać wszystkie czarownice bez wyjątku. Nasze bohaterki muszą opanować swoje budzące się dopiero zdolności, nie dopuścić, aby Wielebna uznała, że któraś jest potężniejsza od niej i ją zabiła, nie dopuścić, aby zabiła je któraś z czarownic voodoo, nie zabić się nawzajem z zazdrości lub w zemście, ochronić Sabat przed mordercą. Łatwizna.
Sezon 4 kręci się wokół cyrku dziwadeł prowadzonego przez byłą niemiecką diwę Elsę Mars, która wciąż nie traci nadziei na wielką karierę w telewizji. Bohaterami Freak Show są ludzie, z którymi los nie obszedł się szczególnie łagodnie, na których społeczeństwo patrzy jednocześnie z obrzydzeniem, litością i fascynacją. Elsa odnajduje ich, opuszczonych i samotnych, przygarnia pod swoje skrzydła, daje dom, pracę i jakiś cel w życiu. Cyrk przeżywa swoje wzloty i upadki, problemy codzienne, ale też te bardziej hm.. "krwawe", jak chociażby mierzenie się z klaunem-mordercą, rozpieszczonym bogatym dupkiem młodzieńcem, któremu mama nie pozwala zostać aktorem, więc postanawia zostać mordercą, bo życie jest takie nudne czy człowiekiem, która szuka wyjątkowości u ludzi, aby później spreparować ich ciała i sprzedać do muzeum osobliwości. Normalka.
ALE CO TU SIĘ WŁAŚCIWIE DZIEJE?
No właśnie... To pytanie, tylko w nieco bardziej dosadnej wersji towarzyszyło mi podczas oglądania każdego odcinka. Z sezonu na sezon serial robi się coraz bardziej nienormalny i aż się boję, co będzie się działo w kolejnym (zwłaszcza, że jedną z ról gra Lady Gaga).
Pod względem "straszności" na pierwszym miejscu jest sezon pierwszy. Nawiedzony dom i to, co się w nim dzieje najlepiej wpasowuje się w moje rozumienie słowa horror. Podobał mi się pomysł na całą sprawę, chociaż zakończenie nazwałabym jednak bardziej zbliżonym do bajki niż typowego filmu grozy. To, co mi w tym sezonie nie przypadło do gustu, to nadmiar seksualności. Nie, to chyba złe określenie. Sezon był momentami po prostu zbyt zboczony.
W sezonie drugim pomieszanie z poplątaniem było tak duże, że starczyłoby na sto odcinków Mody na sukces. Szpital psychiatryczny, opętana zakonnica, lekarz-morderca, lekarz-były-nazista, morderca-nie-morderca, syn-mordercy-też-morderca. I przyjacielscy kosmici lubujący się w kobietach w ciąży. Brzmi normalnie. Całkiem.
Sezon trzeci to natomiast mój ulubiony. Jak do tej pory okazał się najbardziej normalny. Szkoła dla młodych czarownic, trochę magii tu i tam, walka o władzę, wzajemne przepychanki, testy, mordowanie i wskrzeszanie. Bo nie ma to, jak dać się spalić na stosie. Dwa razy.
Sezon czwarty przypadł mi do gustu najmniej i wzbudził najwięcej negatywnych emocji. Jeden z bohaterów (Dandy) tak okropnie mnie irytował, że tylko czekałam, aż ktoś wreszcie coś z nim zrobi. Zawiodłam się na klaunie-mordercy, bo byłam pewna, że jego wątek inaczej będzie wyglądał. Podobało mi się natomiast to, że członkowie cyrku zostali przedstawieni jako jedna wielka rodzina, która wzajemnie się wspiera.Tylko, że ta rodzina dodatkowo była też mściwa i skłonna do morderstw. Cóż... wszystkiego mieć nie można.
W KILKU SŁOWACH
American Horror Story to serial dziwny, nienormalny, krwawy i zboczony. Ale i tak chcesz wiedzieć, co będzie dalej.
ALE CO TU SIĘ WŁAŚCIWIE DZIEJE?
No właśnie... To pytanie, tylko w nieco bardziej dosadnej wersji towarzyszyło mi podczas oglądania każdego odcinka. Z sezonu na sezon serial robi się coraz bardziej nienormalny i aż się boję, co będzie się działo w kolejnym (zwłaszcza, że jedną z ról gra Lady Gaga).
Pod względem "straszności" na pierwszym miejscu jest sezon pierwszy. Nawiedzony dom i to, co się w nim dzieje najlepiej wpasowuje się w moje rozumienie słowa horror. Podobał mi się pomysł na całą sprawę, chociaż zakończenie nazwałabym jednak bardziej zbliżonym do bajki niż typowego filmu grozy. To, co mi w tym sezonie nie przypadło do gustu, to nadmiar seksualności. Nie, to chyba złe określenie. Sezon był momentami po prostu zbyt zboczony.
W sezonie drugim pomieszanie z poplątaniem było tak duże, że starczyłoby na sto odcinków Mody na sukces. Szpital psychiatryczny, opętana zakonnica, lekarz-morderca, lekarz-były-nazista, morderca-nie-morderca, syn-mordercy-też-morderca. I przyjacielscy kosmici lubujący się w kobietach w ciąży. Brzmi normalnie. Całkiem.
Sezon trzeci to natomiast mój ulubiony. Jak do tej pory okazał się najbardziej normalny. Szkoła dla młodych czarownic, trochę magii tu i tam, walka o władzę, wzajemne przepychanki, testy, mordowanie i wskrzeszanie. Bo nie ma to, jak dać się spalić na stosie. Dwa razy.
Sezon czwarty przypadł mi do gustu najmniej i wzbudził najwięcej negatywnych emocji. Jeden z bohaterów (Dandy) tak okropnie mnie irytował, że tylko czekałam, aż ktoś wreszcie coś z nim zrobi. Zawiodłam się na klaunie-mordercy, bo byłam pewna, że jego wątek inaczej będzie wyglądał. Podobało mi się natomiast to, że członkowie cyrku zostali przedstawieni jako jedna wielka rodzina, która wzajemnie się wspiera.Tylko, że ta rodzina dodatkowo była też mściwa i skłonna do morderstw. Cóż... wszystkiego mieć nie można.
W KILKU SŁOWACH
American Horror Story to serial dziwny, nienormalny, krwawy i zboczony. Ale i tak chcesz wiedzieć, co będzie dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz