Wrzesień - pierwszy jesienny miesiąc - upłynął bardzo szybko i zdecydowanie pod znakiem lata. Październik przyniósł ze sobą pierwsze powiewy zimy, ochotę na siedzenie pod kocykiem z kubkiem herbaty i oczekiwanie na jeszcze więcej książek do przeczytania.
Mój wrzesień minął pod znakiem sześciu - tyle bowiem książek przeczytałam tym razem.
"Ty jesteś moje imię" czyli historia miłości mojego ulubionego poety okazała się bardzo wzruszającą pozycją, napisaną poetyckim językiem. "Szklany Tron" - wstęp do serii o zabójczyni Caelenie Sardothien, której imienia przez długi czas nie potrafiłam wymówić - podobał mi się ogromnie. Była to książka zabawna, ciekawa i wciągająca, z oryginalną główną bohaterką, która podbiła moje serce. "Ender" - zakończenie dylogii o wynajmowaniu ciał - okazał się trochę nijaki. "Tease" - kolejna powieść dla młodych czytelników poruszająca problem przemocy - bardzo mi się podobała. Była taka... inna. Wkrótce postaram się napisać o niej kilka słów, bo naprawdę warto ją przeczytać. W końcu udało mi się też dorwać jedną z książek sióstr Brontë. "Jane Eyre. Autobiografia" nie wciągnęła mnie tak bardzo, jak przypuszczałam, ale też nie miałam odpowiednich warunków, aby się nią odpowiednio delektować i mam wrażenie, że przeczytałam ją za bardzo "w biegu". "Alchemię miłości" wygrałam w konkursie u Amelii. Lektura może niekoniecznie przełomowa, ale bardzo, bardzo przyjemna.
Książki w liczbach:
6 książek - 2653 stron - 88 stron dziennie
Blogowe życie:
♥ Recenzja "Assassin's Creed. Renesans"
♥ Recenzja "Starter"
A jak Wam minął wrzesień?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz