Witajcie, Misiaczki!
Jak za pewne wielu z Was wie, w ten weekend w Krakowie odbyły się 18. Targi Książki, które od tego roku zyskały miano Międzynarodowych.
Dla mnie targi są jak drugie i takie nieco inne Boże Narodzenie - jest to magiczny czas, kiedy żyję jakby w innym świecie i w przez chwilę nie muszę się niczym martwić. Żeby za bardzo się nie rozpędzić w kupowaniu książek (w zeszłym roku było mi szkoda, że upolowałam tylko dwie), zrobiłam sobie listę tych, które chciałabym najbardziej - i poniekąd udało mi się ją zrealizować.
Tym razem postanowiłam szwędzać się po targach nie tylko w sobotę, a przez wszystkie cztery dni. Mam bliziutko, więc po co się spieszyć, skoro mogę na spokojnie zobaczyć wszystko, na czym zależy mi najbardziej?
W tym roku - jak głosi plakat powyżej - Targi odbyły się w nowym miejscu: na hali EXPO Kraków. Okolica to dość...specyficzna.
Tu góra piasku, tam jakieś ruiny, a na dokładkę kilka dymiących kominów :D
Idealne miejsce, jeśli ktoś chce zamordować/uprowadzić niczego niespodziewającego się książkoholika, wracającego z ważącą dwie tony reklamówką pełną książek.
Tak wejście prezentowało się w czwartek i piątek. W sobotę stała przed nim najdłuższa kolejka świata
W piątek razem z Adrianną, moją przyjaciółką, mogłyśmy się delektować pyszną kawą, którą hojnie gości obdarzało stoisko portalu merlin.pl . Moja była o smaku Oreo :)
Ada czeka na swoje latte :)
Ja i moje piątkowe zakupy :D
W sobotę przypadkowo znalazłam się na spotkaniu blogerów, na które miałam nie iść. Weszłam mniej więcej w momencie, gdy wszystko się zaczynało i przycupnęłam grzecznie na podłodze przy drzwiach :)
W tym dniu towarzyszyła mi Marta (z którą nareszcie mam wspólne zdjęcie! :D) oraz Amelia :) Czy może raczej - ja towarzyszyłam im :) Udało mi się też zobaczyć z Gosiarellą, która wciąż uważa, że specjalnie przed nią uciekam :)
Wspomniane wyżej zdjęcie :)
Sobota była dniem przypadków, bo również przypadkiem trafiłam na panel z panią C.J. Daugherty, autorką "Wybranych". Sama jej serii jeszcze nie czytałam i w sumie nie miałam zamiaru się z nią zapoznawać, ale kolejne recenzje poszczególnych części pojawiające się na blogach sprawiały, że nabierałam coraz większej ochoty. Podczas spotkania prowadziłam ze sobą wewnętrzną dyskusję, czy może nie byłoby dobrym pomysłem zakupienie książki i ustawienie się w kolejce po podpis, ostatecznie jednak wygrały argumenty mojego portfela (że już za dużo wydałam czy coś :P).
Co do samego spotkania, miło było zobaczyć, jak w ogóle takie panele wyglądają - bo nigdy na żadnym nie byłam osobiście. Zawsze chętnie słucham o inspiracjach pisarzy, o tym skąd czerpią pomysły, co im daje kopa do pisania, co czują w danych momenatch własnych książek, jak proces tworzenia wygląda z ich perspektywy. Mam nadzieję sama kiedyś tego doświadczyć :)
Autorka wydała mi się osobą bardzo miłą i pogodną, chociaż nie miałam okazji z nią porozmawiać.
Pani C.J. Daugherty
Po panelu każdy mógł podejść do stoiska Otwartego porozmawiać z pisarką, zrobić sobie zdjęcie, podpisać książkę. Niestety, to akurat wydawnictwu niezbyt wyszło organizacyjnie, gdyż wiele osób zostało odesłanych z kwitkiem. Kolejka do pisarki była prawie tak długa, jak ta do kasy przed wejściem, ale poruszała się zdecydowanie wolniej. Wiele osób po godzinie czekania miało już dość, dlatego też rezygnowało z podpisu, gdy ogłoszono, że wpuszczą jeszcze tyle i tyle osób, a reszta niech się uda do tej i tej sali.
W niedzielę zrezygnowałam z uczestnictwa w Targach. Chciałam się wybrać głównie z powodu spotkania z Szymonem Hołownią i Marcinem Prokopem - uwielbiam tych dwóch panów i bardzo chciałam zobaczyć ich na żywo. Przeraziła mnie jednak perspektywa czekania godzinami w kolejce podobnej jak ta do pani Daugherty. Poza tym czułam się już nieco zmęczona - przez te targowe dni biegałam tam i z powrotem jak szalona. Niedziela w Krakowie okazała się bardzo zimnym dniem... Mam wrażenie, że ktoś próbuje nam tu przydmuchać śnieg z Zakopanego.
Panowie policjanci dbający o to, żeby nikt nikogo nie rozjechał
A na koniec pokażę Wam moje targowe zdobycze!
Targowe słodkości :)
Ops...To nie moje xD Magazyny Ady :)
No i książki :)
Więcej o moich książkach opowiem Wam w następnym poście :)
Bye!
Czyli kupiłaś jednak tego Vogue'a! :p Ja to nie rozumiem czemu stałaś w tej kolejce w sobotę - przecież z akredytacją od razu się wchodziło do kasy dla gości branżowych bez żadnej kolejki!
OdpowiedzUsuńTo my widzimy się w maju w Warszawie!
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że każdy dorwał jakieś fajne zakładki, tylko nie ja.:( I szkoda, że nie załapałam się na tą dobrą kawę.;) Za rok nie możemy zapomnieć o wspólnym zdjęciu.:)
OdpowiedzUsuńcześć :)
OdpowiedzUsuńprzygotowuję własnie podsumowanie Klucznika i w komentarzach zauważyłam ten od Ciebie:
"LittleAngel17 października 2014 15:52
Mam takie pytanie - czy trylogia Kiera Cass wpasowuje się w mroczny klimat? Bo teoretycznie jest to dystopia/antyutopia czy inna topia, ale jakoś mi to nie bardzo leży :)"
wybacz, że dopiero teraz odpisuję ;)
a czy według Ciebie trylogia Keiry jest mroczna? ;) masz gdzieś jej recenzję na blogu? jeżeli tak to proszę o podrzucenie linka i wyjasnienia ;)
Szkoda, że mnie nie było na Targach. Rzeczywiście, nawet zdjęcia sobotnich kolejek były przerażające! A zdobycze jak najbardziej TAK, nawet kilku Ci zazdroszczę! ♥
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Shelf-of-Books :)